Próba

 

 

 

Maestro nigdy nie spóźnił się na żadną próbę. Wchodzi na salę z niezwykłą punktualnością. Ani dwie minuty przed wyznaczonym czasem. Ani dwie minuty po. Zdecydowanie częściej jednak w sali jest dużo wcześniej, kiedy jeszcze nie ma muzyków. Zasiada przy fortepianie i gra fragmenty utworów, które składają się na program przygotowywanego koncertu.

Na każdą próbę przychodziłem dużo wcześniej przed jej rozpoczęciem. Lubię obserwować muzyków, którzy z wolna się schodzą. Młodsi, którzy nigdy przedtem nie mieli styczności z Mistrzem, są zaskoczeni — on już jest, gra to, co mamy zagrać. Ściszają głos. Patrzę jak bezszelestnie wyjmują instrumenty z futerałów, jak przez nikogo nie przynaglani zajmują swoje miejsca przy pulpitach. Kiedy Mistrz odchodzi od fortepianu zaczynają „rozgrzewać” swoje instrumenty i ćwiczą trudniejsze partie.

Żona, Ewa Piasecka-Maksymiuk jest obecna na każdej próbie. Odkąd są razem — jak sama mówi — opuściła tylko… pół próby

 

 

Kiedyś Maestro wyjaśnił mi kwestię, która jest często trudna do zrozumienia dla wielu bywalców sal koncertowych:

  • Muzycy widzą moje ręce i batutę „przez pulpity”. Patrzą w nuty, ale jednocześnie widzą każdy gest, każde drgnięcie batuty. Dotyczy to każdej orkiestry i każdego dyrygenta. Od strony widowni i części publiczności jest to niezrozumiałe. Myślą: dyrygent macha i macha a orkiestra i tak patrzy w nuty, więc po co w ogóle dyrygent.

Myślę, że pokazanie w sposób najbardziej lapidarny kilku prób Maestro, jego komunikacji z orkiestrą i muzykami, kreślenie własnej wizji wykonawczej całości utworu, tworzenie pojedynczego nawet dźwięku niezbędnego dla tej wizji pozwoli lepiej zrozumieć rolę dyrygenta w orkiestrze. To ważne. Także dlatego, że w partyturze dźwięk nie jest zapisany.

Maj 2013 r., Foyer Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie

Na próbie mały skład kameralny. Wśród muzyków także ci, którzy grają z Maksymiukiem od lat 70. ub. stulecia.

 

 

  • Stroimy się do siebie. Tonalnych odniesień nie ma.
  • Ale to próba generalna…
  • Jaka próba generalna?! Zwrot „generalna” jest zupełnie niepotrzebny. To po prostu druga i ostatnia próba przed koncertem. Proszę „Lament serc”. Gramy w zamyśleniu.

 

 

  • O, o! „E” nuta, moja ulubiona, kontrabas ciągnie nutę.

Chór zgłasza uwagę do swojego dyrygenta :

  • Panie profesorze, mamy kłopoty z tonacją. Początek zbyt wysoko.

Maksymiuk robi zmianę. Brzmi lepiej, ale dyrygent chóru konfliktuje sytuację:

  • Powiedziałem, Maestro, że jeśli pan nie akceptuje chóru, to my nie musimy tu być. — Dyrygent wychodzi. Chór zostaje.

Do Ewy:

  • Idź z nim pogadać, bo on jakiś taki nieprzyjemny jest. Pogadaj.

Nie udało się — chór wychodzi.

Do perkusisty:

  • Kolego, pan mi nic nie zagrał. A to jeden z lepszych fragmentów. W jerozolimskim stylu.

Do orkiestry:

  • Panowie! No co to jest? To modlitwa, a nie jakiś automat. Ojcze nasz — któryś jest w niebie. No tak się modlimy! Nie jest zadowolony:
  • Nie, nie, nie! Panowie! Tak nie może być! Stracimy pracę! Dajcie żeby kompozytor to zagrał. — Idzie do fortepianu.

 

 

Do pianisty:

  • Panie Andrzeju, jak pan ma na imię?
  • Grzegorz.
  • W dole mocno, panie Grzegorzu. Niech pan przeczyta te nuty, bo inne nuty pan gra. Panie Grzegorzu, czy da się na fortepianie piano zagrać? Bo pan stuka i puka w te klawisze. Proszę przeczytać nuty, bo a vista z panem się nie da.

Powtórzenie fragmentu — zdaniem Maksymiuka nie daje oczekiwanego efektu.

Do pianisty:

  • A na organkach pan by to zagrał?
  • Ja?!
  • No, Żydzi grali na organkach. Nie mieli pieniędzy na instrumenty. Kupię panu organki.

Do orkiestry:

  • Gdzie można kupić organki?
  • Na Placu Konstytucji.
  • O, właśnie! Tam kupię.

Do orkiestry:

  • Chagall! Owieczki, fruwające postacie, błękity. Jak po wypiciu szampana. Wszystko ma być zawoalowane. Ten materiał nie jest do improwizacji! To tworzy dyrygent.

Do mnie:

  • Panie Jacku. Jeśli kompozytor nie wyrwie dziesięciu stron i nie spali jednej partytury, to nie kompozytor.

Do orkiestry:

  • No nie mam tego! Wyrwałem z partytury!

Problem rozwiązuje natychmiast wiolonczelista i bliski współpracownik i music designer Maksymiuka, Jerzy Wołochowicz. Podaje brakujące strony partytury.

 

 

Część etapów projektu zrealizowano
w ramach stypendium Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

© 2018 Jacek Waloch | design: Nu Graphics