Nagranie bez nut

 

Nagranie muzyki bez nut — Wspomina Henryk Kuźniak

 

  • Nagranie wspólnie napisanej muzyki do filmu miało być z WOSPR (dziś NOSPR). Dzień wcześniej, już wieczorem, zajechaliśmy do Katowic. Rano próba. Orkiestra siedzi w studiu. Nie ma nut! Kopista miał wypadek po drodze. Ja siedzę na widowni z papierami, w których mam cały film rozpisany.

Jurek do mnie:

  • Heniu, co robimy?

Odpowiadam:

  • Gramy!

Jurek:

  • Ale co?

Patrzę w papiery co by można zagrać. Acha tu mamy, 25 sekund, trochę mam opisane więc odpowiadam:

  • Tu mamy puzony. Takie tam-tam. Potem klaster czterech puzonów z kulminacją w 15 sekundzie. Tylko żeby to miało początek i koniec!

Jurek:

  • Dobra!

Dyktuje dźwięki dla puzonów. W ten sposób nagraliśmy 20 minut, choć Jurek twierdzi, że było to 40.

Wreszcie zjawił się kopista z nutami. A muzycy protestują, nie chcą nut! Mówią, że wolą tak.

I mają sporo racji. Kiedy się dyktuje dźwięki, to jest zupełnie inna koncentracja orkiestry, bo wszystko muszą grać na rękę nie patrząc w nuty. Ta muzyka była bardzo żywa, dynamiczna i barwna.

Niestety nie mogliśmy dalej w ten sposób, bo w zapisie są melodie, harmonia, ale te wszystkie abstrakcyjne, szczególnie atonalne fragmenty bardzo dobrze wychodziły.

Potem tę metodę wykorzystaliśmy jeszcze parę razy. Tego nie można zrobić w przypadku muzyki klasycznej, którą trzeba grać tak jak jest napisana.

A kiedy sam dyrygowałem – choć nie uważam się za żadnego dyrygenta ‒ jakieś swoje małe rzeczy pod nieobecność Jurka, to z materiałów napisanych dyrygowałem na rękę i ta muzyka zawsze żyła.

 

Część etapów projektu zrealizowano
w ramach stypendium Ministra Kultury
i Dziedzictwa Narodowego

© 2018 Jacek Waloch | design: Nu Graphics